Pięć rzeczy, których dowiedzieliśmy się z Grand Prix Australii

Udostępnij Facebook Twitter

Cyrk Formuły 1 powrócił na drogi i czuje się tak, jakby nigdy go nie było. Przyzwyczailiśmy się już do rozmów o Alfa Romeo i Racing Point, a w przyszłym tygodniu akcja przeniesie się do Bahrajnu. Zanim jednak wyruszymy na pustynię, przyjrzyjmy się wydarzeniom z Australii i zobaczmy, jakie wskazówki mogą dać nam w nadchodzącym sezonie.

Hamilton ma rywala

Cała rozmowa pod koniec ubiegłego roku dotyczyła Estebana Ocona i tego, jak Toto Wolff będzie niecierpliwy, aby awansować go z roli kierowcy rezerwowego, gdy kontrakt Bottasa wygaśnie z końcem 2019 roku. Nagle świat F1 nie jest już tego taki pewien. Fin wie, że jedzie dla swojej kariery po tym, jak został zdeklasowany przez cały 2018 r., a sposób, w jaki zmusił się do wyprzedzenia Hamiltona na okrążeniu otwierającym, sugeruje, że jest gotowy na wyzwanie. Dla tych, którzy chcą przewidzieć wynik wyścigu w Bahrajnie, Hamilton jest nadal faworytem, ale Bottas jest tylko o ułamek za nim u bukmacherów.

Biznes jak zwykle dla Ferrari

Podczas przedsezonowych testów w Barcelonie, Ferrari wydawało się mieć najszybszy pakiet z pewnym marginesem. Jednak wszystko to już słyszeliśmy i kiedy nadszedł dzień wyścigu, ani Vettel, ani Leclerc nie byli w stanie odpowiednio zbalansować bolidu, ani włączyć opon, kiedy było to konieczne. W Maranello mówią, że zespół odbije się w Bahrajnie, ale Tifosi już teraz zastanawiają się, czy nie szykuje się kolejny sezon słabych wyników.

Honda powraca

Ponad 10 lat temu samochód Hondy nie stawał na podium, ale w Australii wszystko się zmieniło. Jos Verstappen był dla wielu kierowcą dnia, a Lewisowi Hamiltonowi zabrakło tylko sprytu i umiejętności, aby na ostatnich okrążeniach utrzymać się na drugim miejscu. Ambitny Holender będzie chciał w Bahrajnie pójść przynajmniej o krok wyżej i może być największym zagrożeniem dla Mercedesa w tym sezonie.

Punkt za najszybsze okrążenie dodaje dodatkowy wymiar

Niektórzy puryści byli cynicznie nastawieni do nowej zasady, która przyznaje dodatkowy punkt za najszybsze okrążenie, ale dobrze by było, gdyby pamiętali, że jest to tylko ponowne wprowadzenie systemu, który obowiązywał w najwcześniejszych dniach Formuły 1. Walka dodaje dodatkowy wymiar i będzie podtrzymywać zainteresowanie, gdy będziemy mieli do czynienia z tymi wyścigami, które stają się nieco procesjonalne w końcowych fazach.

Haas w środku pola

Zawsze popularny Kevin Magnussen był jedynym kierowcą spoza pierwszej trójki, który nie dał się wyprzedzić, a Haas wygląda na zespół, który od samego początku jest w formie wśród zawodników środka stawki. I to pomimo ich nawyku autodestrukcji podczas pit stopów. Problem z przednim lewym kołem kosztował Romaina Grosjeana kilka sekund i ostatecznie doprowadził do jego wycofania się z wyścigu. Mimo to, Hass jest zespołem, który należy obserwować, a walka z Renault i Racing Point będzie ciekawą historią w historii przez cały sezon.

Autor

Redakcja

autokosmetykaopinie.pl